Włochy zawsze zajmowały w naszym sercu szczególne miejsce. To kraj, do którego wracamy z niezmiennym zachwytem. Tym razem, w lipcu 2025 roku, spędziliśmy tam dwa tygodnie – rodzinny wyjazd pełen słońca, pięknych krajobrazów, smaków i spotkań z historią. Polecieliśmy z Polski do Reggio di Calabria, a następnie ruszyliśmy w podróż pociągiem wzdłuż wybrzeża Tyrreńskiego, aż do Salerno. Po drodze zatrzymywaliśmy się w urokliwych miasteczkach, które tworzą niezwykłą mozaikę kultury, kuchni i włoskiego dolce vita.
Reggio di Calabria – brama Kalabrii
Podróż rozpoczęliśmy w Reggio di Calabria, mieście położonym na samym czubku włoskiego buta. Spacer po nadmorskiej promenadzie z widokiem na Sycylię był jak otwarcie drzwi do zupełnie innego świata – spokojniejszego, pełnego światła i ciepła. W małych kawiarniach spróbowaliśmy pierwszych kropli espresso w czasie tej podróży – mocnych, aromatycznych i podawanych z włoską prostotą. To właśnie tu poczuliśmy, że wakacje naprawdę się rozpoczęły.
Scilla – legenda i malowniczy port
Scilla to miasteczko z legendą w tle – według mitologii właśnie tutaj mieszkała mityczna Scylla. Dziś jednak nie straszy, a zachwyca. Wąskie, kręte uliczki prowadzą ku rybackiej dzielnicy Chianalea, gdzie domy niemal wyrastają prosto z morza. Spacerując wzdłuż kamiennych murów i podziwiając turkusowe fale rozbijające się o skały, czuliśmy, że to miejsce ma w sobie coś magicznego. Wieczorem port rozbrzmiewał dźwiękami rozmów i śmiechu. Scilla tętni życiem, a jednocześnie zachowuje autentyczny, nieco nostalgiczny charakter.
Mesyna – sycylijski klimat
Z Reggio popłynęliśmy promem do Mesyny – miasta, które jest bramą do Sycylii. To tutaj zetknęliśmy się z bogactwem sycylijskiej historii i kultury. Katedra z ogromnym zegarem astronomicznym robi niesamowite wrażenie – monumentalna, a jednocześnie pełna interesujących detali. Mesyna to miasto ruchliwe, głośne, pełne energii – zupełnie inne od spokojnych miasteczek Kalabrii, ale właśnie ta różnorodność czyni podróż jeszcze ciekawszą.
Tropea – perła Kalabrii
Tropea była jednym z miejsc, na które czekaliśmy najbardziej, i absolutnie nas nie zawiodła. Położona wysoko na klifach, z widokiem na złote plaże i turkusowe morze, jest miejscem jak z pocztówki. Spacer po starówce, wąskimi uliczkami pełnymi kwiatów, sklepików i kawiarenek, był czystą przyjemnością. Tropea słynie też z czerwonej cebuli – słodkiej i delikatnej, którą dodaje się tutaj do wielu potraw. Skusiliśmy się na lokalne specjały, a każde danie smakowało tak, jakby kuchnia Kalabrii chciała powiedzieć: Benvenuti, jesteście u siebie. Tropea ma w sobie coś niezwykłego – piękno natury połączone z autentycznym klimatem małego włoskiego miasteczka.
Pizzo – małe miasteczko, w którym można się zakochać
Włochy pełne są miejsc, które urzekają, ale Pizzo zajmuje w naszych sercach szczególne miejsce. To jedno z tych miasteczek, w których naprawdę moglibyśmy mieszkać. Malutkie, a jednocześnie tętniące życiem – z gwarliwym ryneczkiem, gdzie spotykają się mieszkańcy i turyści, z wąskimi uliczkami prowadzącymi ku morzu, z kawiarniami i lodziarniami, w których czas płynie inaczej. Położone malowniczo nad zatoką, otoczone zielonymi wzgórzami i błękitem Morza Tyrreńskiego, Pizzo ma w sobie niezwykły urok. To właśnie tutaj spróbowaliśmy słynnych lodów tartufo – deseru, który stał się symbolem tego miejsca. Jednak największe wrażenie zrobiła na nas sama atmosfera miasteczka – serdeczna, przyjazna i autentyczna. Łatwo wyobrazić sobie codzienne życie w Pizzo – poranną kawę z widokiem na morze, popołudniowe spacery po plaży i wieczory pełne rozmów. To miasto nie tylko się zwiedza. Ono wciąga i zostaje w sercu na zawsze.
Salerno – wrota na wybrzeże Amalfi
Kolejnym przystankiem było Salerno – miasto, które zachwyciło nas swoją starówką, pełną wąskich uliczek i klimatycznych zaułków. Katedra św. Mateusza, ze swoją imponującą fasadą i spokojnym dziedzińcem, była miejscem, w którym poczuliśmy oddech historii. Salerno to miasto portowe, tętniące życiem, a jednocześnie idealne miejsce, by przysiąść na promenadzie i obserwować codzienny rytm życia mieszkańców. To właśnie stąd rozpoczęliśmy podróż po pięknym wybrzeżu Amalfi.
Amalfi, Minori i Maiori – cud wybrzeża Amalfi
Wybrzeże Amalfi to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie i naprawdę trudno opisać je słowami. Amalfi oczarowało nas swoją monumentalną katedrą i kolorowymi domkami rozsianymi na stromych zboczach. Wąskie uliczki wypełnione zapachem cytryn i dźwiękiem rozmów tworzą niepowtarzalny klimat. Minori i Maiori zachwyciły spokojniejszą atmosferą – szerokimi plażami, idealnymi na rodzinny odpoczynek, i urokiem niewielkich miasteczek, które wciąż pozostają mniej zatłoczone niż słynne Amalfi. Każde z tych miejsc ma własną duszę, ale wszystkie razem tworzą pejzaż, który na zawsze pozostaje w pamięci.
Podsumowanie
Ta podróż była kolejnym potwierdzeniem, że Włochy to kraj, do którego chce się wracać bez końca. Jego niezwykła różnorodność – od zatłoczonych ulic sycylijskiej Mesyny po spokojne zaułki Minori – sprawia, że każdy dzień jest nową przygodą. Wracaliśmy z sercami pełnymi wspomnień i albumem wypełnionym zdjęciami, które choć w części oddają urok tych pięknych miejsc. Wiemy, że z przyjemnością tu wrócimy.

Zaglądnij także tutaj :)

Back to Top